"Nigdy nie spóźniłem się na randkę, gdyż na żadnej nigdy nie byłem."
~***~
-Dzięki za podwózkę.- rzuciłam, wysiadając z auta. Ryk silnika zamilkł, a zaraz potem usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odwróciłam się w stronę dochodzącego hałasu i zobaczyłam, że Justin idzie za mną.
-Co?- spytał, kiedy dostrzegł mój wyraz twarzy. -Obiecałem, że dostarczę cię do domu, a póki co jesteśmy przed blokiem.- wzruszył ramionami i otworzył przede mną drzwi.
-Naprawdę, nie musisz.
-Ale chcę.- odpowiedział błyskawicznie i idąc ze mną krok w krok nadal rozmawialiśmy. Dowiedziałam się, że mieszkał z dziadkami. Matka wyprowadziła się i ślad po niej zaginął, a ojciec ułożył sobie życie z nową kobietą, zostawiając go na pastwę losu. Wtedy zajęli się nim rodzice matki. Babcia dokładała wszelkich starań, by wychować go na dobrego człowieka, a dziadek chodził na mecze i uczył grę w baseball i hokey. Wreszcie, kiedy Justin stał się dorosły odciążył swoich krewnych i stanął na własne nogi, właśnie tutaj - w Nowym Jorku.
-Nie trzeba było się tutaj fatygować. W końcu to trochę schodów, a winda nie działa.- marszcząc nos patrzyłam na Justina, a on nagle mnie przytulił. Stałam jak sparaliżowana, ale błyskawicznie odwzajemniłam gest.
-Przemyśl to.- szepnął mi do ucha. -Nie chcę, abyś uczestniczyła w tym gównie.- kontynuuje, odgarniając włosy z czoła. Przełknęłam ślinę i oblizałam suche wargi.
-Dobrze.- wymamrotałam ostatkami tchu, a grajek odsunął się na bezpieczną odległość. Odwróciłam się do drzwi i powoli je otworzyłam.
-Do widzenia, Justin.- rzuciłam krótkie spojrzenie na chłopaka, który stał z rękami wsuniętymi do kieszeni. Uśmiechnął się i poczekał, aż wejdę do środka. Zatrzaskując wejście usłyszałam cichy tupot stóp. W drzwiach sypialni pojawiła się Alex. Spojrzałam na nią i ruszyłam do kuchni.
-Jak było?- spytała szybko, siadając na krześle przy wyspie kuchennej.
-Co?
-No bzykaliście się?- zakrztusiłam się sokiem pomarańczowym i odwróciłam z przerażeniem wzrok w jej stronę.
-Nie! Zwariowałaś!- wysyczałam, aby nie obudzić Andzi.
-On.jest.boski.- robiąc przerwy przy każdym wymawianym słowie uśmiechała się znacząco w moim kierunku. -Co robiliście?- poprawiła się na krześle i wyczekiwała mojej odpowiedzi.
-Tańczyliśmy, rozmawialiśmy... i leciało.- wzruszyłam ramionami i wypiłam na raz całą szklankę soku pomarańczowego. To coś, co poprawia nastrój już z samego rana.
-Leciało? Miękkie ma usta?- wypytywała dalej, a ja uderzyłam się w czoło. Jak można być tak niemożliwym człowiekiem? Przecież my nie byliśmy na randce, to zwykłe spotkanie podczas imprezy, taniec, drink i do domu. Nie można tego nazwać jakimś flirtem bądź próbą podrywu.
-Idę spać.
-Nie!- wymiałczała, rozszerzając swoje źrenice. Ponownie oznajmiłam stanowczym tonem i z uśmiechem zwycięzcy skierowałam się do swoich czterech ścian. Wyjęłam spod poduszki piżamę i błyskawicznie się w nią przebrałam. Byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam zamiaru pójść wziąć prysznic. Przed snem długo jednak zastanawiałam się nad tym, dlaczego Justin próbuje mnie odciągnąć od tej pracy. Jest jakiś większy powód, czy po prostu wolałby, abym pracowała w normalnej firmie, a nie klubie nocnym?
Kolejny ranek zleciał nad szukaniem pracy. Chciałam mieć za sobą już tą głupią gonitwę za pieniędzmi. Dlaczego to nie może być prościejsze? Dlaczego nie mogę wejść do budynku, powiedzieć "Chcę pracę" i nagle ją mam? Dziewczyny miały znacznie prościej. W ich przypadku Bóg postanowił się wykazać i od razu dostały pracę. Zabierając spod drzwi prasę, powoli przekręciłam klucze, aby otworzyć drzwi. Nagle z mieszkania obok wyszedł Mario, który przywitał się ze mną przyjemnym uśmiechem.
-Witaj.- rzekł, kiedy zamknął za sobą pomieszczenie. -Mam sprawę.- dodał od razu i podszedł do mnie. Spojrzałam w jego stronę i otworzyłam szerzej drzwi.
-Wejdź.- kierując się do salonu usiedliśmy na skórzanej kanapie. Ciemnooki chłopak przeczesał swoje włosy i westchnął ciężko.
-Chciałbym zaprosić Andżelę na randkę, a nie wiem, czy jest wolna.- wzruszył ramionami, a ja zaczęłam się śmiać. Co w tym takiego dziwnego? A no może to, że nigdy nie spotkałam takiego chłopaka, który dokładnie zastanawiałby się nad tym, czy zaprosić dziewczynę na randkę, czy nie. To proste jak 2+2. Idziesz, zapraszasz, wychodzicie na tą randkę, potem ślub, dzieci, nie daj Boże rozwód, płacz, wojna o dom, kasę i potem nagle znów szczęśliwa rodzinka. Oh, za dużo telewizji...
-Proszę cię, to głupie pytanie.- rzuciłam, wzruszając ramionami. Oburzony moim zachowaniem mężczyzna napiął mięśnie na klatce piersiowej. -Po prostu, przychodzisz, prosisz i idziecie. To nie takie trudne i nie musisz analizować tego, czy ona ma chłopaka, czy nie.- kontynuuję, a on klepie się w kolana.
-Masz rację.. O dziwo. No nic, dzięki za.. pomoc?- zaśmiał się sam z siebie. Pomachał mi na pożegnanie a ja skinęłam głową. Cóż, Andzia będzie mi wdzięczna za to, co zrobiłam, ewentualnie mnie zabije. Wybieram opcję numer jeden.
Zaczęłam przyrządzać obiad. Ugotowałam ziemniaki, upiekłam kurczaka i zrobiłam szybką sałatkę. W końcu usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach. Oblizując palce i przerzucając przez siebie ścierkę wyszłam na spotkanie współlokatorce. O mój boże. Co to za przystojniak?!
-Alex? Hej...?- powiedziałam oszołomiona jej towarzyszem. Zrzuciłam z siebie szmatę, którą miałam na ramieniu i wytarłam błyskawicznie ręce o skrawki bluzki.
-Hej, to jest Ian... Mój.. Szef.- westchnęła, czując się skrępowana sytuacją.
-Miło mi cię poznać, Ian. Jestem Claudia.- uścisnęłam jego męską dłoń i spojrzałam w niebieskie tęczówki. Chryste... Wyglądają tak niesamowicie. -Zostajesz na obiad?- rzuciłam od razu, a on spojrzał na Alex. Ona zaś na mnie i potakuje wolno, kierując się do swojego pokoju. Czy ja o czymś nie wiem?
Chwilę potem zjawia się Angelika i jej reakcja na Ian'a jest taka sama, jak moja. Zaszokowana uścisnęła jego dłoń, wymieniła spojrzenie, a potem skrępowana usiadłam na kanapie, patrząc na jakiś program telewizyjny. W końcu skończyłam gotować i usiedliśmy przy wielkim stole.
-Więc opowiedz, jak poznałeś się z Alex!- zawołałam, nabierając sobie sałatki.
-Cóż, to było... Dość śmieszne, bo wpadliśmy na siebie, kiedy wychodziłem z windy, a ona do niej wchodziła. To był jej pierwszy dzień w firmie i była bardzo zestresowana. Widziałem to po jej małych, niebieskich oczkach.- uśmiechnął się znacząco w jej kierunku i spojrzeniem zjechał na usta. Otrząsając się znów popatrzył na mnie i Angelikę. -A potem jakoś zaczęliśmy rozmawiać, no i dziś postanowiłem ją zabrać na lunch, a wyszło tak, że to ona zabrała mnie...- zrobił skwaszoną minę, kiedy zobaczył nasze rozbawione miny.
-Słodko.- podsumowałam i przeżułam kęs mięsa. -Czyli chodzicie ze sobą?
-Co?- wybuchła blondynka i zaczęła się krztusić potrawą. Ian od razu ruszył na ratunek i zaczął ją klepać po plecach. -Nie jesteśmy razem!- wychrypnęła zła. -Czy ciebie Bóg opuścił?- dodała jadowicie.
-Może?- wzruszyłam ramionami i kontynuowałam jedzenie.
-Nie trzeba było się tutaj fatygować. W końcu to trochę schodów, a winda nie działa.- marszcząc nos patrzyłam na Justina, a on nagle mnie przytulił. Stałam jak sparaliżowana, ale błyskawicznie odwzajemniłam gest.
-Przemyśl to.- szepnął mi do ucha. -Nie chcę, abyś uczestniczyła w tym gównie.- kontynuuje, odgarniając włosy z czoła. Przełknęłam ślinę i oblizałam suche wargi.
-Dobrze.- wymamrotałam ostatkami tchu, a grajek odsunął się na bezpieczną odległość. Odwróciłam się do drzwi i powoli je otworzyłam.
-Do widzenia, Justin.- rzuciłam krótkie spojrzenie na chłopaka, który stał z rękami wsuniętymi do kieszeni. Uśmiechnął się i poczekał, aż wejdę do środka. Zatrzaskując wejście usłyszałam cichy tupot stóp. W drzwiach sypialni pojawiła się Alex. Spojrzałam na nią i ruszyłam do kuchni.
-Jak było?- spytała szybko, siadając na krześle przy wyspie kuchennej.
-Co?
-No bzykaliście się?- zakrztusiłam się sokiem pomarańczowym i odwróciłam z przerażeniem wzrok w jej stronę.
-Nie! Zwariowałaś!- wysyczałam, aby nie obudzić Andzi.
-On.jest.boski.- robiąc przerwy przy każdym wymawianym słowie uśmiechała się znacząco w moim kierunku. -Co robiliście?- poprawiła się na krześle i wyczekiwała mojej odpowiedzi.
-Tańczyliśmy, rozmawialiśmy... i leciało.- wzruszyłam ramionami i wypiłam na raz całą szklankę soku pomarańczowego. To coś, co poprawia nastrój już z samego rana.
-Leciało? Miękkie ma usta?- wypytywała dalej, a ja uderzyłam się w czoło. Jak można być tak niemożliwym człowiekiem? Przecież my nie byliśmy na randce, to zwykłe spotkanie podczas imprezy, taniec, drink i do domu. Nie można tego nazwać jakimś flirtem bądź próbą podrywu.
-Idę spać.
-Nie!- wymiałczała, rozszerzając swoje źrenice. Ponownie oznajmiłam stanowczym tonem i z uśmiechem zwycięzcy skierowałam się do swoich czterech ścian. Wyjęłam spod poduszki piżamę i błyskawicznie się w nią przebrałam. Byłam tak zmęczona, że nawet nie miałam zamiaru pójść wziąć prysznic. Przed snem długo jednak zastanawiałam się nad tym, dlaczego Justin próbuje mnie odciągnąć od tej pracy. Jest jakiś większy powód, czy po prostu wolałby, abym pracowała w normalnej firmie, a nie klubie nocnym?
~***~
-Witaj.- rzekł, kiedy zamknął za sobą pomieszczenie. -Mam sprawę.- dodał od razu i podszedł do mnie. Spojrzałam w jego stronę i otworzyłam szerzej drzwi.
-Wejdź.- kierując się do salonu usiedliśmy na skórzanej kanapie. Ciemnooki chłopak przeczesał swoje włosy i westchnął ciężko.
-Chciałbym zaprosić Andżelę na randkę, a nie wiem, czy jest wolna.- wzruszył ramionami, a ja zaczęłam się śmiać. Co w tym takiego dziwnego? A no może to, że nigdy nie spotkałam takiego chłopaka, który dokładnie zastanawiałby się nad tym, czy zaprosić dziewczynę na randkę, czy nie. To proste jak 2+2. Idziesz, zapraszasz, wychodzicie na tą randkę, potem ślub, dzieci, nie daj Boże rozwód, płacz, wojna o dom, kasę i potem nagle znów szczęśliwa rodzinka. Oh, za dużo telewizji...
-Proszę cię, to głupie pytanie.- rzuciłam, wzruszając ramionami. Oburzony moim zachowaniem mężczyzna napiął mięśnie na klatce piersiowej. -Po prostu, przychodzisz, prosisz i idziecie. To nie takie trudne i nie musisz analizować tego, czy ona ma chłopaka, czy nie.- kontynuuję, a on klepie się w kolana.
-Masz rację.. O dziwo. No nic, dzięki za.. pomoc?- zaśmiał się sam z siebie. Pomachał mi na pożegnanie a ja skinęłam głową. Cóż, Andzia będzie mi wdzięczna za to, co zrobiłam, ewentualnie mnie zabije. Wybieram opcję numer jeden.
Zaczęłam przyrządzać obiad. Ugotowałam ziemniaki, upiekłam kurczaka i zrobiłam szybką sałatkę. W końcu usłyszałam dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach. Oblizując palce i przerzucając przez siebie ścierkę wyszłam na spotkanie współlokatorce. O mój boże. Co to za przystojniak?!
-Alex? Hej...?- powiedziałam oszołomiona jej towarzyszem. Zrzuciłam z siebie szmatę, którą miałam na ramieniu i wytarłam błyskawicznie ręce o skrawki bluzki.
-Hej, to jest Ian... Mój.. Szef.- westchnęła, czując się skrępowana sytuacją.
-Miło mi cię poznać, Ian. Jestem Claudia.- uścisnęłam jego męską dłoń i spojrzałam w niebieskie tęczówki. Chryste... Wyglądają tak niesamowicie. -Zostajesz na obiad?- rzuciłam od razu, a on spojrzał na Alex. Ona zaś na mnie i potakuje wolno, kierując się do swojego pokoju. Czy ja o czymś nie wiem?
Chwilę potem zjawia się Angelika i jej reakcja na Ian'a jest taka sama, jak moja. Zaszokowana uścisnęła jego dłoń, wymieniła spojrzenie, a potem skrępowana usiadłam na kanapie, patrząc na jakiś program telewizyjny. W końcu skończyłam gotować i usiedliśmy przy wielkim stole.
-Więc opowiedz, jak poznałeś się z Alex!- zawołałam, nabierając sobie sałatki.
-Cóż, to było... Dość śmieszne, bo wpadliśmy na siebie, kiedy wychodziłem z windy, a ona do niej wchodziła. To był jej pierwszy dzień w firmie i była bardzo zestresowana. Widziałem to po jej małych, niebieskich oczkach.- uśmiechnął się znacząco w jej kierunku i spojrzeniem zjechał na usta. Otrząsając się znów popatrzył na mnie i Angelikę. -A potem jakoś zaczęliśmy rozmawiać, no i dziś postanowiłem ją zabrać na lunch, a wyszło tak, że to ona zabrała mnie...- zrobił skwaszoną minę, kiedy zobaczył nasze rozbawione miny.
-Słodko.- podsumowałam i przeżułam kęs mięsa. -Czyli chodzicie ze sobą?
-Co?- wybuchła blondynka i zaczęła się krztusić potrawą. Ian od razu ruszył na ratunek i zaczął ją klepać po plecach. -Nie jesteśmy razem!- wychrypnęła zła. -Czy ciebie Bóg opuścił?- dodała jadowicie.
-Może?- wzruszyłam ramionami i kontynuowałam jedzenie.
~***~
Tego wieczoru zostałam w domu. Siedziałam pod kocem, czytałam książkę i słuchałam muzyki. Wcześniej przejrzałam gazetę z ofertami pracy. Poznajdywałam parę ofert, które mogłyby mnie zainteresować. Postanowiłam, że zadzwonię do nich jutro. Chciałam spokojnie spędzić wieczór. Mój pierwszy nie tak zakręcony wieczór w Nowym Jorku. Alex poszła z Ian'em do biura - mieli jakieś spotkanie, a Mario porwał Andżelikę na randkę. Kiedy czytałam "Na końcu tęczy" usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na ekran i odebrałam pośpiesznie z nadzieją, że dzwonią w sprawie pracy.
-Tak słucham?
-Wyjdź przed drzwi.- usłyszałam ochrypły głos i się przestraszyłam.
-Kto mówi?
-Pedofil.- i wtedy zorientowałam się, że to Justin. Rozłączyłam się i rozbawiona ruszyłam na klatkę. Stał tam- ubrany w jasne jeansy, biały t-shirt z krótkim rękawkiem, czapką z daszkiem do tyłu i ciemnymi okularami.
-Hej piękna! Tu twój pedofil. Nie boisz się mnie?- spytał rozbawiony, a ja pokiwałam zażenowana.
-Ani trochę.- wpuściłam go do środka i razem udaliśmy się do salonu. -Skąd wiedziałeś, że będę w domu?- spytałam i podałam mu puszkę coca coli.
-Cóż...-otworzył ją i spojrzał na mnie. -Twoje koleżanki są naprawdę dobrymi informatorami.- poruszał brwiami, a ja wywróciłam oczami. -Masz ochotę może gdzieś wyjść?- pokiwałam entuzjastycznie i poszłam do pokoju się ubrać. Włożyłam na siebie jasne rurki, czarną baskinkę i baleriny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, umyłam zęby i bez zbędnego makijażu wyszłam do grajka.
-Ładnie wyglądasz!- powiedział, jeżdżąc po mnie wzrokiem.
-Gdzie mnie zabierasz?- spytałam, całkowicie ignorując to, co przed chwilą wypłynęło z jego ust.
-Niespodzianka.- szepnął do ucha i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam je i czując serce w gardle, próbowałam się uspokoić.
-Tak słucham?
-Wyjdź przed drzwi.- usłyszałam ochrypły głos i się przestraszyłam.
-Kto mówi?
-Pedofil.- i wtedy zorientowałam się, że to Justin. Rozłączyłam się i rozbawiona ruszyłam na klatkę. Stał tam- ubrany w jasne jeansy, biały t-shirt z krótkim rękawkiem, czapką z daszkiem do tyłu i ciemnymi okularami.
-Hej piękna! Tu twój pedofil. Nie boisz się mnie?- spytał rozbawiony, a ja pokiwałam zażenowana.
-Ani trochę.- wpuściłam go do środka i razem udaliśmy się do salonu. -Skąd wiedziałeś, że będę w domu?- spytałam i podałam mu puszkę coca coli.
-Cóż...-otworzył ją i spojrzał na mnie. -Twoje koleżanki są naprawdę dobrymi informatorami.- poruszał brwiami, a ja wywróciłam oczami. -Masz ochotę może gdzieś wyjść?- pokiwałam entuzjastycznie i poszłam do pokoju się ubrać. Włożyłam na siebie jasne rurki, czarną baskinkę i baleriny. Włosy zostawiłam rozpuszczone, umyłam zęby i bez zbędnego makijażu wyszłam do grajka.
-Ładnie wyglądasz!- powiedział, jeżdżąc po mnie wzrokiem.
-Gdzie mnie zabierasz?- spytałam, całkowicie ignorując to, co przed chwilą wypłynęło z jego ust.
-Niespodzianka.- szepnął do ucha i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam je i czując serce w gardle, próbowałam się uspokoić.
___
OGŁOSZENIE PARAFIALNE
Dzień dobry, wesołych świąt! ♥ Mamy sobotę wielkanocną, a ja nie mam za dużo czasu, aby przesiadywać przed komputerem. Popracowałam nad błędami, które zostały dostrzeżone. Dziękuję simpleelements za to, że powiedziałaś mi, co robię nie tak. Naprawdę! Niektórzy mieliby za złe to, że ktoś wytyka błędy, ale dla mnie to jest świetna sprawa! Przynajmniej mogę pracować nad tym, co tworzę, a nie... masło maślane. :D Do tego zamówiłam szablon na bloga, niebawem się ukaże. Czytajcie moje opowiadania na aplikacji WATTPAD!!! No i w sumie tyle ogłoszeń. Buziaki, Claudia ♥ A! I przepraszam, że krótki rozdział... :<
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Wspaniały !
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania!♡
OdpowiedzUsuńSwietny. Sie dziewczyny chłopów dorobily!:) czekam na neksta! Oby byl szybko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agnieszka
Prowadzisz jeszcze jakiegos bloga? Chetnie przeczytam:) I jak mozesz podaj Link w komentarzu:)
OdpowiedzUsuńTak, tak, prowadzę. Już podaję:
Usuń1.) http://womanizer-pl.blogspot.com/
2.) http://toxic-pl.blogspot.com/
3.) http://the-heart-wants-what-it-want.blogspot.com/
xx ♥
Dzieki, zabieram się za czytanie. Szukalam na Twoim profilu zakladki ale nie mogłam znaleść ..
UsuńA kiedy nastepny rozdzial ? :)
Hej!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do nowo powstałego Spisu Opowiadań http://nasz-spis-opowiadan.blogspot.com/, na pewno znajdziesz tam coś dla siebie 😉
Dopiero zaczynamy, więc każda nowa osoba i blog są dla nas ważne!
Załoga Spisu Opowiadań.
P.S. wciąż poszukujemy osób, które dołączyłyby do naszej załogi!