czwartek, 16 kwietnia 2015

Chapter 5.


 "Przyjaźń damsko-męska jest jak domek z kart ustawiony na ogrodowym stole. Wystarczy delikatny podmuch wiatru, a wszystko się rozpada."
~***~
Obudziłam się, kiedy ktoś usiłował wejść do pokoju. Podniosłam szybko głowę i zerknęłam w stronę drzwi. Stał tam Justin, który prawdopodobnie pobłądził po mieszkaniu.
-Kolego pomieszczenia ci się pomyliły.- wyszeptałam trochę głośniej i otuliłam się mocniej pościelą, aby nie widział mojego ciała. -Łazienka jest do końca po lewej stronie.- wyjaśniłam, a on tylko stał i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Duże łóżko dla małej osóbki.. Ciekawe.- powiedział z miną myśliciela i wyszedł, a ja się zaśmiałam. Później nie mogłam zasnąć. Leżałam i przekręcałam się z boku na bok, usiłując jeszcze spać. Dochodziła piąta nad ranem i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Pierwszy tydzień w Nowym Jorku za mną. Pasowałoby zadzwonić do rodziny. Obliczyłam, że w Polsce była 23, więc postanowiłam nie dzwonić. Zazwyczaj o tej godzinie już każdy z nich spał. Może brat nie, ale nie chciałam ryzykować. Wstałam więc z łóżka i ruszyłam do kuchni, aby napić się soku. Zerknęłam do salonu, gdzie spał Justin. Dziewczyny prawdopodobnie były u siebie, więc po cichu szłam korytarzem, aż stanęłam przed lodówką i wyjęłam zimny napój z niej. Chwyciłam szklankę i nalałam sobie soku, kiedy usłyszałam oddech tuż za sobą. Prawie upuściłam karton, kiedy Justin w ostatniej chwili go złapał i odstawił na blat.
-Boże, przestraszyłeś mnie!- zawołałam i zakryłam usta, obserwując jego półnagie ciało.
-Nie chciałem.- wziął ode mnie kubek i się napił, po chwili go oddając. -Czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć.- westchnęłam ciężko i wdrapałam się na blat mebla. Usiadłam wygodnie i podparłam się dłońmi po bokach. Bieber stał na przeciwko i patrzył również na mnie. Unikałam jego wzroku, błądząc nim gdzieś po pomieszczeniu. -A ty czemu nie śpisz?
-Nie mogę zasnąć.- odpowiedział tak samo, a ja się uśmiechnęłam. -Robimy śniadanie?- zaproponował i spojrzał w okno. Słońce już witało nowy dzień, oświetlając budynki Nowego Jorku. Na ulicach pojawiało się więcej aut, a po chodnikach krążyło już masę ludzi.
-Nie za wcześnie? Zanim dziew..
-Dla nas.- wyprzedził, a ja zamilkłam na chwilę. Zeskoczyłam z blatu i ruszyłam do lodówki.
Zaczęliśmy razem gotować. Przygotowując naleśniki sypaliśmy się mąką, wygłupialiśmy i ciągle rozmawialiśmy. Wreszcie po godzinie czasu usiedliśmy przy wysepce kuchennej i zajadaliśmy się posiłkiem. Wyszedł nam nawet dobry. Biały ser zawinięty w cieście, które polane było czekoladą, bitą śmietaną i kolorową posypką.
-Mmm, co tu tak pachnie?- do kuchni zawitała zaspana Andżelika i przetarła oczy, rozglądając się po pomieszczeniu. Uśmiechnęłam się znacząco w stronę Justina i spojrzałam na nasze talerze.
-Niestety, dla was nie ma.- wydymałam usta i obserwowałam reakcję szatynki.
-Nawet mnie nie wkurwiaj! Natychmiast mają się tu pojawić minimum cztery naleśniki!- tupnęła nogą i założyła ręce na klatce piersiowej.
-Mówiłam, że tak będzie!- zaśmiałam się triumfalnie do Justina i ruszyłam do mikrofalówki, wyjmując danie. Podałam go dziewczynie, a ta z oczami jak u dziecka dosiadła się do nas i zaczęła pałaszować. Nie minęło pięć minut i ostatnia współlokatorka zjawiła się we framudze. Spojrzała na nas i od razu udała się do mikrofalówki. Wyjęła swoją porcję i zajęła ostatnie wolne miejsce.
-Smacznego wszystkim.- zawołała pocierając dłonie. Kiedy wszyscy skończyliśmy jeść, zaczęliśmy sprzątać, dzieląc się obowiązkami. Ja z Justinem myłam naczynia, Alex zamiatała, a Andżelika uprzątnęła blaty kuchenne. Wszystko poszło w miarę sprawnie, więc po 30 minutach każdy był wolny. Czy to normalne, że o siódmej rano w sobotę, kiedy mamy wolne- każdy już stoi na nogach i jest po śniadaniu?

~***~
Około dziesiątej byłam już gotowa, aby wyjść na miasto. Justin uparł się, że wróci po mnie o 10:30, abyśmy znów mogli zwiedzać Nowy Jork. Pogoda dopisywała. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień i od samego rana czułam, że bardzo miło spędzę ten czas.
-Ej, Claudia, pomóż mi.- Alex wpadła do mojego pokoju i spojrzała prosto na mnie błagalnymi oczami. -Nie wiem, w co się ubrać.- wydymała usta i chwytając mnie za rękę pociągła do siebie. Stanęłyśmy przed ogromną szafą i bacznie wierciłyśmy wzrokiem każdą półeczkę.
-Co to za okazja?- spytałam, spoglądając na blondynkę. Ta oblała się czerwienią i przygryzła dolną wargę. -Żartujesz!?
-Nie.- wydukała, odgarniając kosmyk włosów za ucho. -Zaprosił mnie na kolację służbową.- dodała zaraz i wyczekiwała mojej reakcji. Źrenice się rozszerzył i nie mogłam uwierzyć w to, że jeszcze do niedawna nieśmiała dziewczyna spotyka się z tak przystojnym i oszałamiającym facetem. Sama przy nim czułabym się skrępowana, dlatego podziwiam ją, że daje radę przy nim normalnie funkcjonować.
-Proponuję klasyczną czarną mini.- wskazałam na wieszak i wyjęłam sukienkę. Przyłożyłam ją do jej sylwetki i z miną myśliciela starałam się wyobrazić sobie ją w niej.
-Eghem.- usłyszałam męski głos i odwróciłam wzrok w stronę drzwi. Tam już stał Justin. Był ubrany w biały top, na nadgarstku przewiązał sobie czerwoną bandamkę, czarne jeansy wisiały mu nisko w pasie, a czerwone supry wspaniale współgrały z całą stylizacją. Co, jak co, ale potrafił się ubrać. -Nie przeszkadzam?- spytał, a ja potrząsnęłam głową z uśmiechem na twarzy.
-Musisz chwilę poczekać, pomagam Alex...- rzuciłam, znów przemierzając każdy wieszak osobno. Ostatecznie wybrałam również czerwoną sukienkę bez ramiączek z tiulowym dołem, który idealnie pasowałby do jej bladej karnacji.
-Do tego weź czarne szpilki i czarną kopertówkę. Będzie ci jadł z ręki.- posłałam jej cwaniackie spojrzenie, a dziewczyna westchnęła ciężko, próbując zachować się jak najbardziej naturalnie.
-Miłej randki!- rzuciła w naszą stronę, kiedy wychodziliśmy.
-Ehm... Jakiej randki?
-Nie udawaj głupiej.- spojrzała na postać stojącą obok mnie i widziałam po jej minie, że piła się właśnie w twarz w myślach. Kiedy zakładałam już białe conversy zaczepiła mnie Andżelika.
-Ty też?- westchnęłam, patrząc przepraszająco na Justina. On tylko uniósł rękę, aby pokazać mi, że rozumie tą sytuację i zamknął jeszcze drzwi. Oparł się o komodę i przeplótł ręce na klatce piersiowej. Ja w tym czasie pomaszerowałam do przyjaciółki i spojrzałam na nią. Ta również była strasznie zestresowana. Chodziła jak tykająca bomba.
-Ty też randka?- spytałam, podchodząc do szafy.
-Koncert. Idziemy na koncert.- poprawiła mnie, a ja pokiwałam tylko głową. Znalazłam jeansową katanę, czarny top i jeansy.
-To powinno wystarczyć. Co to za koncert?
-Ed'a Sheeran'a.- wzięła do ręki ubrania i popatrzyła na mnie. -No co?
-To twój ulubiony wokalista!- zawołałam i sama zaczęłam być podekscytowana. Od zawsze uwielbiałyśmy go słuchać. W wakacyjne popołudnia spacerowałyśmy po naszej wsi podśpiewując teksty jego piosenek. Give me love towarzyszyło mi przy najsmutniejszych momentach mojego życia, ale dawało takie wsparcie, że dziękuję Bogu za Ed'a, bo ten człowiek swoim głosem czyni cuda.
-Wiem, wiem..- uśmiechnęła się ciepło i mnie przytuliła. -Dziękuję.- puściłam jej oczko i wyszłam.
-JESTEM!- zawołałam, rozkładając ręce, a potem je opuszczając. -Więc...- wyprzedziłam go i otworzyłam drzwi. -Gdzie dziś?
-Zobaczysz!- dodał, delikatnie chwytając mnie za biodra. Wyślizgnęłam się spod jego rąk i przywołałam windę. Byłam niesamowicie zawstydzona tym, co zrobił... Muszę utrzymać dystans...

ANDŻELA'S POV
Ubrałam ciuchy i co chwilę zerkałam na zegarek. Niesamowicie się stresowałam dzisiejszym popołudniem. Najpierw mieliśmy jechać na obiad, a zaraz po nim na koncert. Mario jest naprawdę uroczy. Wiele się o nim dowiedziałam. Uwielbia motocykle, pracuje w knajpce na Chinatown i był raz karany. Pobił nowego faceta swojej matki. Było mi go szkoda, kiedy o tym opowiadał. Nakrył ich, kiedy uprawiali seks. Mario nie wytrzymał i po prostu rzucił się na faceta z pięściami. Doszło do złamania szczęki, paru zadrapań i złamanego nosa. Dostał rok z zawieszeniem na pięć lat. Teraz stara się być "grzecznym chłopakiem", który więcej nie narozrabia. Mówił również, że nie chce utrzymywać kontaktu z matką. Nienawidził jej za to, co zrobiła. Ojciec był biznesmenem i na pewno nie wpłynęłoby to dobrze na jego opinie, kiedy wszyscy dowiedzieliby się, że jego syn był karany. Dlatego dla dobra wszystkich odciął się od nich i zaczął życie od nowa - tutaj. W Nowym Jorku.
-Halo, halo!- usłyszałam jego aksamitny głos, a skóra na plecach aż zadrżała. -Alex mnie wpuściła.- wytłumaczył, uśmiechając się szeroko w moją stronę. Przytulił mnie, a następnie podał jeden z biletów.
-Nawet nie wiesz, jak się ciesze, że w końcu go spotkam.- pisnęłam uradowana i znów go przytuliłam. -Ten artysta jest naprawdę wielki.
-Fajnie, że się cieszysz, ale musimy iść, bo w przeciwnym razie się spóźnimy na koncert.- pogroził palcem, a następnie niepewnie złapał mnie za rękę. Kiedy ścisnęłam ją mocniej, uśmiechnął się zaś i opuściliśmy mieszkanie.

~***~
Zaparkowaliśmy samochodem na Bedford St, gdzie znajdowało się Little Owl. Tam udaliśmy się zjeść dobry obiad. Mieszcząca się na rogu knajpka miała swój urok. Ładnie urządzone wnętrze, w tle leciały piosenki Beatlesów, a pracownicy witali nas z entuzjazmem.
-Już nie mogę..- westchnęłam, gładząc się po wypchanym brzuchu. Zjadłam kurczaka w sosie własnym i do tego specjał szefa- sałatkę z sałaty, pomarańczy i arbuza. Dziwne połączenie, ale naprawdę dobrze smakowało.
-Zjadaj. Jesteś bardzo chuda.- o nie. Nienawidzę, kiedy ktoś tak do mnie mówi. Naprawdę jem bardzo dużo, Claudia nie raz powtarzała, że czasami prześcigam ją z jedzeniem, ale to prawda. Jem, ale nie grubnę. Jestem zdrowa, więc po prostu muszę się pogodzić, że moje ciało wygląda tak, a nie inaczej.
-Proszę cię, nie mów tak do mnie. Nienawidzę, jak ktoś wytyka mi to, że jestem chuda czy szczupła. Ja naprawdę dużo jem...- westchnęłam, poprawiając się na krześle.
-Przepraszam, ale zjedz to do końca, proszę...- nie mogąc patrzeć na jego piękne, czekoladowe, błagające oczka próbowałam wepchnąć w siebie ostatki, jakie zostały. Po piętnastu minutach byliśmy już po obiedzie i postanowiliśmy się udać pod salę koncertową. Mieszczące się na siódmej alei Carnegie Hall było już oblegane przez tłumy, ale tylko VIP'y mogły wejść już do środka. Przecisnęliśmy się więc przez wszystkich ludzi i pokazaliśmy swoje bilety. Dali nam plakietki, opaski na nadgarstki i wskazali, gdzie mamy się udać. To będzie niesamowity wieczór i naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę rudowłosego artystę na scenie.

ALEX'S POV
Siedziałam w limuzynie, która po mnie podjechała. Szofer poinformował, że został przysłany przez pana Somerhalder'a, który dał wszelkie wskazówki, gdzie się udać i co zrobić. Posłusznie wykonywałam tylko jego zalecenia, nie chcąc robić zbędnych problemów. Pierwszy raz jechałam takim drogim samochodem. Wewnątrz unosił się rozkoszny zapach skóry i jakiegoś odświeżacza powietrza. po prawej stronie od drzwi mieścił się barek, w którym było pełno alkoholu. Od najdroższych win po najzwyklejsze szampany. Kiedy podjechaliśmy pod jakąś rezydencję na przedmieściach, przełknęłam ślinę i bacznie obserwowałam piękny dom. Biała willa z ogromną fontanną na przeciwko wejścia budziła u mnie zachwyt. Wyglądał jak z jakiś filmów, które oglądałam z dziewczynami, jak byłyśmy młodsze. Nowojorski sen się spełnia, ale nie spodziewałam się, że dojdzie do takich sytuacji, jak ta: kiedy ja, niezbyt bogata Polka podjeżdżam pod dom jakieś milionera, który jest młody i seksowny. Co najlepsze! Na dodatek jestem z nim umówiona na kolację biznesową. Dlaczego ja? Nie wiem...
-Jesteśmy na miejscu. Pan Somerhalder powinien zaraz wyjść.- oznajmił szarowłosy mężczyzna, uśmiechając się ciepło w moją stronę. Odwzajemniłam gest i patrzyłam przez przyciemnione szyby na pałac, przy którym tkwiliśmy. Wreszcie zobaczyłam... Niebieskooki mężczyzna wychodzi w szykownym garniturze. Musiał być szyty na miarę, ponieważ idealnie przylegał do jego ciała. Zniewalający uśmiech i rozmierzwione włosy przyprawiały mnie o dreszcze. Serce waliło jak młotem, kiedy drzwi zaczęły się otwierać. Po drugiej stronie samochodu właśnie znajdował się Ian.
-Witam panią.- powiedział nonszalancko, spoglądając na moją sukienkę i na mnie. -Ślicznie pani wygląda.- moje policzki były koloru materiału, który miałam na sobie.
-Dzień dobry.- uśmiechnęłam się słabo i obserwowałam każdy jego ruch. Wsiadł do samochodu i zapiął pas. Chwycił moją dłoń i złożył na niej szybki pocałunek.
-Możemy jechać.- skierował się do kierowcy, a on skinął głową i odpalił silnik. Chwilę potem zasunął szybę, która odgradzała nas od niego. W tej chwili byliśmy sami. Czułam, jak ręce zaczynają się pocić, a oddech przyspieszał z każdą sekundą.
-Gdzie ma się odbyć ta kolacja?- spytałam, spoglądając niepewnie w jego kierunku. Kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, od razu wlepiłam oczy w splecione dłonie.
-Nerai.- uśmiechnął się, ale chyba go olśniło, że nie jestem z Nowego Jorku i połowy miejsc nie znam. -Znajduje się na East 54th St.- wyjaśnił, a ja wolno pokiwałam głową. I tak nie wiedziałam, gdzie to. Dopiero, kiedy znaleźliśmy się na miejscu, olśniło mnie. Mała, ale piękna restauracja mieszcząca się między Madison Avenue a Parkiem Avenue. Od razy wyszła do nas kobieta. Była uśmiechnięta i miła. Zaprowadziła nas do stolika, gdzie mieli wszyscy się spotkać. Somerhalder w drodze wyjaśnił, jak jest cel owej kolacji. Mamy obmówić plan budowy metra pod Time Square.

CLAUDIA'S POV
 Dochodziło południe, a ruch na ulicach Nowego Jorku sięgał zenitu. Nie miałam ochoty spędzać całego pięknego popołudnia tłocząc się w korkach...
-Hej!- klepnął mnie w udo. -Stało się coś?- popatrzył na mnie, kiedy czerwone światło pojawiło się na skrzyżowaniu.
-Nie, ale denerwuje mnie taki tłok. Jest piękna pogoda, a ja siedzę w aucie i się kisze.- wymamrotałam i otworzyłam szerzej okno, próbując rozkoszować się promieniami słońca.
-Już niedaleko. Obiecuję.- uśmiechnął się i dał gazu, kiedy znów pojawiło się zielone. Wjechaliśmy na Manhattan i zaparkowaliśmy pod jakimś budynkiem. Weszliśmy po jakiś schodkach i znaleźliśmy się na High Line. Ten park był naprawdę piękny. Zdjęcia, które widziałam w googlach, kiedy byłam w Polsce nie potrafiły oddać całego uroku tego miejsca. W tak piękną pogodę było tu pełno ludzi. Spacerowali, robili zdjęcia i delektowali się ciepłem.
-Pięknie tu..- westchnęłam, patrząc na zieleń, która nas otaczała. Szliśmy ramię w ramię, kiedy dostrzegliśmy, że z ławki wstaje starsza para. Zaraz na jej miejsce wskoczyliśmy my i po prostu siedzieliśmy w ciszy, patrząc przed siebie i delektując się chwilą.
-Justin muszę iść do pracy.- westchnęłam, kiedy uświadomiłam sobie, że ta chwila nie będzie trwała wiecznie. Musze zacząć zarabiać, bo niebawem będzie trzeba zapłacić za czynsz, skończy się jedzenie i zacznie się prawdziwe życie. Nie mogłam zwlekać i odkładać tej myśli na bok. Postanowiłam już. -Powiedz szefowi, że zacznę w pon..
-Nie, proszę. Wszędzie, byle nie tam.- przerwał mi, patrząc prosto w oczy.
-Justin. Nie zaczynaj.. Podjęłam decyzję i jej nie zmienię.
 ___
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
 Witam i od razu przepraszam, że tak długo nie pisałam. Za to macie długi (tak sądzę) rozdział. No! Więc Claudia zaczyna pracę od poniedziałku. Wreszcie! Co powiecie na kolację, na którą zaprosił Somerhalder Alexandre? Może coś z tego wyjdzie...? Chciałabym również prosić, abyście odpowiadali w ankiecie i komentowali bloga. Naprawdę mi na tym zależy. :( Soon będę miała dla Was niespodziankę. Szykujcie się już! Wróciliśmy do szkoły, dlatego też nie mam za dużo czasu. Do tego ta piękna pogoda.. Aż nie chcę się siedzieć w domu. Ale dziś nie poszłam do szkoły i zrobiłam dla Was niespodziankę. TAK, NA PEWNO TERAZ SKACZECIE ZE SZCZĘŚCIA (czujecie ten sarkazm?) No, więc w sumie tyle. Komentujcie, rozsyłajcie linka z opowiadaniem i tyle. Do następnego! ♥ Wasza Claudia.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

8 komentarzy:

  1. Świetny blog i rozdział ;-)
    Dopiero dziś znalazłam czas aby nadrobić zaległości w twoich opowiadaniach :-)
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega to mało powiedziane. <3
    Jest .. Aww *,*
    Kochaam. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo fajny! :) Troszkę krótki, ale ok :p Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze swietny :)
    Pisz dalej czekam na nastepny rozdział :)
    A kiedy bedzie nowy ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!
    Ciekawa jestem tylko kiedy pojawi się nowy bo już dłuższy czas nic się nie pojawia a jestem bardzo niecierpliwa ;)
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń