"Po imprezie zdziwiła się pani z rana, gdy obok ujrzała pana."
~***~
CLAUDIA'S POVObudziłam się około pierwszej po południu. Rozciągnęłam nogi i przetarłam zaspane oczy. Nie spodziewałam się takiego zmęczenia. Z ledwością zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Byłam sama, dziewczyny właśnie przebywały w pracy. Miałam tak ogromnego lenia, że złapałam telefon i wykręciłam numer do pierwszej lepszej pizzerii i zamówiłam sobie pizze. Usiadłam w salonie i skacząc po kanałach czekałam, aż danie dostarczą mi do mieszkania. Założyłam na siebie szlafrok i związałam włosy w wysokiego kucyka. Pięć minut potem rozbrzmiał dzwonek do drzwi, więc ruszyłam otworzyć. Doznałam szoku, kiedy zobaczyłam Justina.
-Co, do cholery, tutaj robisz?- zaśmiałam się, patrząc na czapkę z daszkiem z logo firmy.
-Dorabiam.- wzruszył ramionami i wręczył pizzę.
-Wejdziesz?- otworzyłam szerzej drzwi z nadzieją, że Bieber wejdzie do środka. Ten tylko pokiwał smutno głową i spojrzał na rachunek. -Oh, no okej. Proszę. Napiwku nie wydaj na głupoty!- pogroziłam palcem i zaśmiałam się, kiedy szatyn ruszył w stronę działającej już windy. -Widzimy się potem?
-Mogę wpaść po ciebie i razem pojedziemy do klubu. Pracuję do piątej, a muszę być gotowy na szóstą. Więc około tej godziny tutaj będę.- pomachał i zniknął za zamykającymi się drzwiami. Dlaczego on tak ciężko pracuje? Wiem, że ma problemy, ale nie sądzę, że jedna praca mu nie wystarcza. Czy ma jakieś problemy pieniężne? Musi oddać komuś kasę? Mogę mu pomóc, rodzice zrozumieją.
Usiadłam na kanapie, puściłam jeden z seriali i oglądając, jadłam fast food'a. Moje myśli jednak dalej krążyły nad Justinem. Chciałam z nim pogadać o tym, dlaczego dalej pracuje. Przecież dobrze płacą, a on najzwyczajniej się przepracowuje. Z drugiej strony to dobrze, że jest taki pracowity, a nie należy do leni. Przynajmniej jest z niego porządny facet.
Po zjedzeniu kalorycznego jedzenia ruszyłam się umyć. W klubie poznałam dużo osób i to mi się coraz bardziej podoba. Zniechęca mnie tylko to, że jakieś typki mnie obmacują... To jest chore.
Około trzeciej wróciła Alex. Andżelika mówiła, że dzisiaj pracuje do szóstej, ale jak się okazuje - Mario porywa ją gdzieś na przejażdżkę. Co, jak co, ale zazdrościłam jej tego, że może powozić się z tak przystojnym mężczyzną, jak Mario.
Alex opowiedziała mi o planach, jakie są w jej biurze. Wyjazd integracyjny? Brzmi interesująco. Mieć możliwość spędzenia czasu z szefem... I to jeszcze takim... Raj na ziemi.
Około piątek wróciłam do siebie. Usiadłam przed szafą i puszczając z telefonu muzykę zaczęłam rozmyślać nad dzisiejszym strojem. Co założyć? Biały t-shirt z odkrytym brzuchem i krótkie szorty z wysokim stanem? Odpada, zbyt odważnie. Czerwoną sukienkę? O nie, faceci mają różne pomysły. Przystałam na jeansach, białej, idealnie dopasowanej bluzeczce na ramiączkach i conversach. Pokręciłam włosy i poszłam coś zjeść. Nie czułam się za dobrze. Mój brzuch alarmował, że może wydarzyć się coś niespodziewanego. Nienawidziłam tego uczucia. Zawsze miałam takie przeczucia, a w 99% się sprawdzały.
-Smacznego!- zawołała blondynka wchodząc do kuchni. Podeszła do radia, włączyła je i nalała sobie do szklanki soku. Zaczęła nucić coś pod nosem i lekko kiwać się w rytmach piosenki.
-Co ty taka radosna?- spytałam, przeżuwając kęs kanapki. Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała, żyjąc w swoim świecie. Nagle otrząsnęła się, przyciszyła muzykę i po prostu wyszła z kuchni, nie odpowiadając mi na pytanie. Uniosłam zaskoczona brew i postanowiłam to zignorować. Słysząc w radiu swoją ulubioną piosenkę podeszłam do sprzętu i pogłośniłam ją na maxa.
-Give me love..- zanuciłam, sprzątając po sobie talerz, kiedy usłyszałam chrząknięcie. Podskoczyłam na miejscu i przerażona odwróciłam się do tyłu.
-Nie przeszkadzam?- spytał Justin z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Zrobiłam się cała czerwona i odwróciłam się do chłopaka plecami.
-Eee, nie.- odpowiedziałam szybko i wytarłam mokre ręce. Przyciszyłam piosenkę i odgarniając włosy za ucho spojrzałam w jego stronę.
-Miałem być o osiemnastej, ale wcześniej się wyrobiłem, więc wpadłem.- wzruszył ramionami, tłumacząc wcześniejszy przyjazd. Pokiwałam głową i udałam się do salonu. Rozsiedliśmy się na kanapie, a w głowie ciągle układałam sobie wypowiedź, którą miałam mu do przekazania.
-Dlaczego pracujesz w pizzerii? Przecież dobrze nam płacą w klubie, dlatego nie rozumiem, dlaczego kol...
-Po prostu muszę.- przerwał mi, wlepiając wzrok w splecione dłonie. Przyglądałam mu się. Jego szczęka momentalnie się zacisnęła, a mięśnie co kilka sekund robiły się twardsze niż zazwyczaj. Coś było nie tak... Przysunęłam się bliżej i położyłam swoją dłoń na jego.
-Mi możesz powiedzieć.- powiedziałam cicho, patrząc prosto w jego czekoladowe oczy. Bieber westchnął ciężko, kładąc drugą dłoń na moją.
-To nie takie proste.- wyznał po chwili, kiedy do salonu niespodziewanie weszła Alex. Spojrzałam w jej kierunku, naprawdę mając ochotę ją zabić. Chciałam się dowiedzieć, o co chodzi, bo wiem, że to go martwi, a tuż przed tym, jak chciał mi powiedzieć, przychodzi ona, a Justin znów się zamyka.
-Ups, sorki. Nie wiedziałam, że jeszcze jesteście.- powiedziała zmartwiona i spojrzała na nasze dłonie, które szybko zabraliśmy z jego kolan.
-Nic nie szkodzi. Tak właściwie, to będziemy się zbierać.- powiedział Justin i spojrzał na wyświetlacz iphona. -Szósta.- skierował się w moją stronę i wstał. Poprawił czapkę, a następnie ruszył w stronę wyjścia. Collins posłała mi pytające spojrzenie, a ja ignorując ją, pognałam za chłopakiem. Chwilę później staliśmy w windzie i patrzyliśmy przed siebie. Nic nie mówiliśmy, widocznie skrępowani sytuacją sprzed paru minut.
-Dziś do której?- spytałam, patrząc kątem oka na Justina.
-Do trzeciej pewnie.- wzruszył ramionami, rozluźniając tym samym ciało. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że wraca ten sam Justin, którego poznałam.
Wsiadłam do jego auta i od razu włączyłam radio. Kiedy szatyn zasiadł obok, momentalnie zmienił falę, jakby nie chciał ze mną tego słuchać.
-Co, czemu to zmieniłeś?- spytałam, poprawiając się na miejscu.
-Bo tak.- powiedział wesoło i rzucił mi krótkie spojrzenie.
-Ej! To była moja ulubiona piosenka!- protestowałam, zakładając ręce na klatce piersiowej, jak naburmuszone dziecko. Wydęłam wargi i zmarszczyłam brwi, patrząc przed siebie. Mężczyzna chichotał, widząc mnie w takiej pozycji. -Skup się na jeździe.- warknęłam.
-Oh no, shawty*, już się tak nie gniewaj.- mówił skruszony i ciągle spoglądał na mnie. Wreszcie zawitaliśmy przed klubem, a Justin zaparkował wóz na swoim miejscu. Ruszyliśmy do środka, a szef od razu, kiedy nas zobaczył, podszedł do nas z uśmiechem na twarzy.
-Dobre wieści, macie wolne. Przyszły dwie stażystki, więc możecie dzisiaj sobie zrobić przerwę.- mówił, lustrując mnie uważnie. Nienawidziłam jak się tak na mnie patrzył!
-Dobrze wiedzieć.- prychnął Justin i odszedł. Pokierowałam się więc w stronę baru i przywitałam dziewczyny. Zamówiłam jednego drinka i wysłałam SMS'a Andżeli i Alex, żeby przyszły do klubu, jeśli mają chwilę. Ku mojemu zdziwieniu zjawiły się po dziesięciu minutach na miejscu wraz ze swoimi towarzyszami. Posłałam im ciepły uśmiech i wyszłam na spotkanie. Przytuliłam dziewczyny i wymieniłam wzrok z mężczyznami.
-Cóż, Alexandro. Myślałem, że będzie to bardziej... ustronne miejsce.- przyznał Ian, rozglądając się dookoła. Spojrzałam na jego strój, a na twarz wtargnął niechciany uśmiech. Miał na sobie dżinsy, koszulę, krawat i marynarkę. Niezbyt stosownie ubrany jak na klub. Porozumiałam się z przyjaciółką, a ona stanęła na przeciwko niego. Rozluźniła pas przy szyi, rozpięła dwa pierwsze guziki i lekko zsunęła marynarkę, a on ją zdjął.
-Od razu lepiej.- rzuciłam, układając dwa palce w literkę "O" i przymykając jedno oko. Andżelika od razu chwyciła Mario za rękę i zaciągnęła na parkiet, słysząc jedną z ulubionych piosenek. Somerhalder wraz z Collins zniknęli gdzieś w loży VIP'ów, a ja znów zostałam sama. Nie tak to miało wyglądać!
Usiadłam znów przed barem i poprosiłam o kolejny kieliszek wódki. Ktoś przysiadł się po mojej prawej stronie, więc oparłam lewą rękę na blacie, przytrzymując głowę i spojrzałam w jego kierunku. Nie kto inny, a Justin. Uśmiechał się od ucha, do ucha.
-Cóż, twoje zdrowie!- zawołał, machając ręką do barmanki. Postawiła kieliszek i napełniła go. Szatyn spojrzał najpierw obiecująco w moją stronę, a następnie nie odrywając wzroku od moich tęczówek przystawił alkohol do ust i wlał go w siebie. -To co?- spytał, obijając kieliszek o blat. -Następny?- pokiwałam głową i znów wypiłam. Jeszcze jeden, a będę już na odlocie.
Muzyka grała, więc skierowałam się z Justinem na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć, śpiewać i wygłupiać się. Obijaliśmy swoje biodra, tarliśmy swoje nosy i ciągle się śmialiśmy. W pewnym momencie Justinowi było tak gorąco, że zdjął z siebie koszulkę i zaczął nią wywijać w każdym kierunku.
-Głupi!- krzyknęłam, opierając się rękami o nagie ramiona mężczyzny. On zaś przepasł mnie t-shirtem w talii i zaczął przyciągać do siebie. Czułam spojrzenia niektórych ludzi, ale naprawdę było mi to obojętne, co sobie o mnie myśleli.
Dochodziła północ. Siedziałam znów przy barze i piłam z Justinem kolejnego drinka.
-Nie możesz jechać.- wyznałam w końcu, popijając następną kolejkę wódki.
-No co ty?- prychnął i przejechał ręką po zmierzwionych włosach. Sama miałam szaleńczą ochotę to zrobić. Co się ze mną dzieje? Ah, no tak.. Alkohol.
Podeszła do nas Andżelika z Casas'em. Zamieniliśmy się partnerami i teraz wywijałam z Mario. Nie powiem, był cudownym partnerem do tańca. Płynnie poruszał się przy każdej piosence, ale i tak Justin był lepszy. Po dwóch utworach skinęliśmy głowami i wróciliśmy do baru. Kątem oka dostrzegłam, że blondynka z brunetem również wiją się na parkiecie. Wskazałam na nich palcem, a wzrok przyjaciół pobiegł zaraz za nim. Uśmiechnęli się widząc jak para się delikatnie dotyka, nie chcąc narazić niczyjej strefy komfortu.
-To chore.- podsumowałam, siadając na wolnym miejscu. -To taniec, po prostu. Nie można mieć zahamowań.- wzruszyłam ramionami i poprosiłam o whisky. Dostałam całą butelkę, więc po prostu porozlewałam to między znajomych i zaczęliśmy pić. Ian upierał się, że on będzie tym trzeźwym, więc zawartość należącą do niego podzieliliśmy między siebie.
~***~
-Mam dość.- podsumowałam około czwartej nad ranem, kiedy impreza się skończyła. Staliśmy teraz wszyscy przed Manhattan Club i nie wiedzieliśmy, co z sobą dalej zrobić. Ledwo trzymałam się na nogach, a świat wirował. Przeholowałam z alkoholem i to do granic możliwości. Co ja najlepszego zrobiłam?
-Chodź tu.- szepnął Justin i przyciągnął mnie do siebie. Miał zdecydowanie mocniejszą głowę. Podtrzymywał mnie w pasie, abym się nie przewróciła i pocierał delikatnie ręce, by je ogrzać. Byłam mu za to wdzięczna, choć połowy nie będę pamiętać...
-Auto już jedzie.- poinformował Ian, patrząc na każdego z osobna. -Macie jakieś dokumenty, klucze, cokolwiek?- spytał dowódczym tonem głosu, wyciągając swój portfel. Każdy zaprzeczył ruchem głowy. -To dobrze, przynajmniej tyle z głowy.- westchnął, przeczesując włosy do góry. Chwycił pijaną Alex pod rękę i również trzymał. Czemu mężczyźni zazwyczaj muszą opiekować się kobietami, kiedy popiją? Dlaczego im się nic nie dzieje?
-Fajnie było.- przyznałam, przylegając twarzą do nagiego torsu chłopaka.
-Mi też się podobało.- przyznał, opierając brodę o głowę. Wreszcie pod budynek podjechała podłużna limuzyna. Somerhalder otworzył przed nami drzwi i wpuścił kolejno najpierw dziewczyny, potem resztę facetów i na końcu sam wsiadł, zajmując miejsce obok blondynki. Otworzył błyskawicznie barek i wręczył każdemu po butelce naturalnego soku pomarańczowego i jakiejś tabletce.
-Od nieznajomych prochów nie przyjmuję. Jak to jest tabletka gwałtu?- uniosłam ręce w geście obrony i obserwowałam pigułkę, którą trzymał przede mną.
-Claudia, proszę. Nie świruj, to aspiryna, żebyś później nie miała takiego kaca, na jakiego się zapowiada.- wytłumaczył, a ja zrobiłam się czerwona. -W ogóle skąd pomysł, że chciałbym cię zgwałcić? Nie lubię tego typu stosunków.- uniósł brew, a ja miałam ochotę się zapaść pod ziemię. No tak.. Mój niewyparzony język.
~***~
Budząc się rano nie czułam tak ogromnego bólu głowy, jakiego się spodziewałam. Od razu rozbrzmiały w niej słowa Ian'a na temat tej tabletki - aspiryny. Na samo wspomnienie zrobiłam się czerwona. Jak można być takim kretynem? Przewróciłam się na drugi bok i prawie spadłam z łóżka. Co, do cholery jasnej, robi w nim Justin?!
___
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Witam i o zdrowie pytam! Jak się macie? Mam dla Was kolejny rozdział "Dangerous"! Mam nadzieję, że rozdziały będę pisała częściej, ale Wy również będziecie komentować rozdziały (liczę na to bardzo mocno ♥). Pracuję nad nowym projektem, jak już pewnie wiecie. Zacznie się on pojawiać, kiedy każda z historii, które prowadzę się skończą. Jeśli zastanawiacie się, czy Dangerous skończy się tak szybko, to już odpowiadam: Nie. Jak widzicie, akcja rozkręca się w ślimaczym tempie, bo nie chcę znowu jakiegoś HOP SIUP i koniec bloga. To ma jakiś sens? Nie sądzę.. :) Myślę jednak, że pomimo tego mozolnego tempa będziecie dalej czytać, bo prawdziwa akcja dopiero zacznie się dziać. Teraz to jest po prostu pokazane najzwyklejsze życie Claudii w Nowym Jorku i to, jak poznaje się z Justinem. Przecież - od razu mu do łóżka nie wskoczy. Chociaż...?:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
BARDZO WAŻNA INFORMACJA
Teraz, każdy kto chce czytać bloga przy piosence, może to zrobić klikając na zdjęcie przy początku rozdziału. Wstawiam je jako wprowadzenie, taki kęs tego, co może tu być. Dlatego też klikając na tego GIF'a odtworzy Wam się w nowej karcie piosenka, która podpasuje się pod rozdział. Stwierdziłam, że samogrająca playlista zniszczy nastrój tego bloga, dlatego daruję sobie to i zastosuję takie coś. Piszcie w komentarzach, co o tym sądzicie. :) *już teraz możesz kliknąć na gif'a, aby posłuchać piosenki*. Pozdrawiam, Wasza Claudia ♥
Swietny Rozdzial. Ian to taki troche sztywniak.. a Justin :) to co innego. Końcowka megaa, czyżby się przespali? Czekam na neksta!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Z tą muzyką to jest świetny pomysł ;*
I zgadzam sie z poprzednią wypowiedzią w 100% ♡♡♡
<3
OdpowiedzUsuńO jeju idealnego masz tego bloga. Justin taki romantyczny...opiekuje się nią i wgl..no.zakochałam się <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i życzę weny! <3
Bardzo mi się podoba , moim zdaniem to świetnie, że akcja rozwija się powoli- w miarę jedzenia apetyt wzrasta. Czekam na kolejny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńMegaaaa
OdpowiedzUsuń