sobota, 28 marca 2015

Chapter 1.

"Pierwsze spotkanie to początek rozstania."
~***~
Zabrałam prędko teczkę, poprawiłam żakiet i pożegnałam się z dziewczynami. Wybiegłam z mieszkania i próbując się nie zabić na wysokich obcasach zbiegłam na parter. Że też winda musiała się zepsuć akurat wtedy, kiedy my się tu przeprowadziliśmy. Wsiadając do taksówki podałam adres, pod który ma mnie zawieźć i siedząc z tyłu zaczęłam sprawdzać dokumenty. Wszystko? Wszystko! Tak przynajmniej sądzę...
Pierwszy przystanek to wysoki biurowiec magazynu Ellen. Poprawiłam swoją czarną spódniczkę i białą koszulę. Oddychałam równo, próbując uspokoić swoje nerwy, ale kiedy spostrzeglam te wszystkie perfekcyjne kobiety zrobiłam się mała, jak mrówka. One przy mnie są królowymi wybiegów, zakupów i wszystkiego, co najbardziej kobiece. A ja? Nie pasuję tutaj. Mimo wszystko twardo stąpałam po ziemi i szłam w stronę blondynki siedzącej przed dużym biurkiem.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?- spytała mnie wysoka blond piękność z idealnym profilem, doskonale wyrzeźbionymi ustami i głębokimi, niebieskimi oczami.
-Przyszłam na rozmowę w sprawie pracy.- powiedziałam wolno i  próbując wyglądać na profesjonalistkę, odrzuciłam wolno grzywkę na bok.
-Tędy proszę.- sztuczny uśmiech nie schodził z jej twarzy. Kierowałam się za jej długimi, zgrabnymi nogami aż doszlam do ogromnych drzwi. -Tutaj.- wskazała na nie i odeszła. Znów nabrałam głęboko powietrza, a kiedy wolno je wypuściłam, otworzyłam drzwi. "Teraz, albo nigdy!" zawołałam w duchu i próbując wejść jak top modelka, patrzyłam z podniesioną wysoko głową.
-Dzień dobry, ja w sprawie pracy.- powiedziałam na wstępie i kiedy zobaczyłam dorosłego mężczyznę siedzącego za biurkiem, pomyślałam, że mogłam przyjść w bardziej odważniejszym stroju. Może na to by poleciał. Od razu miałam ochotę się uderzyć za ten tok myślenia. Mam być profesjonalistką, nie dziwką na posyłki.
-Tak, wiem. Miło mi, jestem Richard de Luppo, kieruję magazynem Elle już od paru pięknych lat. Dlaczego pani chce tu podjąć pracę?- spytał, wskazując na miejsce na przeciwko biurka, a potem przeplótł palce przy klatce piersiowej. Przełknęłam ślinę i spojrzałam prosto w jego profesjonalne, czarne oczy.
-Jestem ambitna, pracowita, interesuję się modą, gwiazdami i kocham być na bieżąco w tym temacie. Możliwość podjęcia takiej pracy na pewno sprawiłaby mi wiele przyjemności, dlatego uważam, że magazyn Ellen będzie dobrym miejscem dla mnie.
-Dlaczego nie Vogue?- rzucił kolejne pytanie, bacznie mnie obserwując. Mężczyzna po czterdziestce, a wyglądał na dobre trzydzieści.
-Vogue jest według mnie tak popularnym magazynem, że tam biorą prostych ludzi, a magazyny, które mają w sobie "coś" poszukują kreatywnych i ambitnych redaktorów, czyż nie?
-Ma pani rację.- zamilkł, a ja w tym czasie wyjęłam swoje CV. Położyłam je na biurku i wolno odsunęłam w jego stronę.
-To moje CV.- wyjaśniłam, a on tylko pokiwał głową. Spojrzał na nie i od razu na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
-Jest pani z Polski?- przytaknęłam. -Co pani tutaj robi?
-Spełniam marzenia.- powiedziałam dość pewnie. Dyrektor znów poruszył wolno głową i odłożył dokument na bok.
-Zadzwonimy do pani. Dziękuję za rozmowę.- wstał i podał mi rękę. Ujęłam ją, również prostując nogi i wyszłam. O ile to prawda, to wcale nie zadzwonią i będą mieli w dupie jakąś polkę, która "przyjechała tu spełniać marzenia". Rozczarowana rozmową skierowałam się do wyjścia. Następna rozmowa miała odbyć się w Bazaar. To kolejna prasa modowa, ale warto próbować.

~***~

I kolejne rozmowy poszły tak samo. Ludzi dziwiło co tu robi Polka... Czemu tak nie dziwi inna narodowość, tylko Polska? Czy my jesteśmy inni? Zdenerwowana weszłam do mieszkania i rzuciłam w kąt torebkę. Zdjęłam wysokie szpilki i odwiesiłam marynarkę.
-Wróciłam.- rzuciłam zmęczona i skierowałam się do kuchni. Tam siedziała Alex, przeglądając prasę. -Jak tam?- spytałam, a ona uradowana pokazała pismo, które już dostała.
-Czyli zaczynasz od jutra?-  blondynka przytaknęła.
-Najwidoczniej architekci są tutaj bardzo potrzebny. W końcu Nowy Jork ciągle się rozrasta, a ktoś musi się zajmować projektowaniem tego wszystkiego.- wzruszyła ramionami i podała mi talerzyk z przekąskami.
-A gdzie Andzia?- rozejrzałam się dookoła, a ona wskazała brodą łazienkę. Chwyciłam długą żelkę i odchylając głowę do tyłu wrzuciłam ją do buzi. Wzięłam do ręki butelkę wody i poszłam do swojego pokoju. -Idziemy dzisiaj na jakąś imprezę?- krzyknęłam, siedząc przed szafą.
-IDZIEMY.- usłyszałam stanowczy głos Angeliki dochodzący z łazienki.
-To się śpiesz, bo już piąta, a jutro niektórzy z nas już zaczynają pracę.- zawołałam i szperałam w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju na dzisiejszy wypad. Ostatecznie wybrałam obcisłe, czarne spodnie, bordową, luźną bluzeczkę na cienkich ramiączkach i skórzaną ramoneskę. Do tego botki na obcasie - jedne z wygodniejszych i stwierdzilam, że to będzie odpowiednia stylówka. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę pustej łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ogoliłam się i ułożyłam niesforne fale, które otulały klatkę piersiową. Zatuszowałam rzęsy, nałożyłam pomadkę na usta i przejrzałam się w lustrze.
-Gotowe.- powiedziałam i wyszłam. Za mną wbiegła Alex, a ja w tym czasie poszłam do Andzi. 
-I jak z pracą?- spytałam, siadając na brzegu łóżka.
-Byłam w trzech hotelach, odprawili mnie w kwitkiem, poszłam do kolejnego i mnie przyjęli.
-Czy tylko ja w tym domu nie dostałam pracy?- zawołałam załamana i schowałam twarz w rękach. 
-Nie przesadzaj. Jutro spróbujesz znowu.- wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się pocieszająco klepiąc mnie w ramiona. -Ewentualnie zaczniesz pracować w hotelu. W końcu masz też taki zawód.

~***~

W klubie było już pełno ludzi. Kobiety pchały się na przód, aby być jak najbliżej sceny. Ja wraz z dziewczynami siadłam przy barze. Zamówiłyśmy drinki i sącząc je ze słomek rozglądałyśmy się w poszukiwaniu ciekawych ludzi. Było ich tu pełno, ale nie o takich "ciekawych" ludzi nam chodziło.
-Zatańczysz?- podszedł do Alex jakiś czarnoskóry mężczyzna. Zachichotałam, kiedy to zobaczyłam, ale ona błyskawicznie się zgodziła. Chwilę potem byłam świadkiem tego, jak Collins wywija z jakimś murzynem na środku parkietu w rytmach Davida Guetty. "Rasistka..." pomyślałam o sobie.
-No cóż, to co? Pijemy?- zawołałam do przyjaciółki obok, a ona przytaknęła. Zamówiłam kolejnego drinka, a kiedy odwróciłam się, aby przybić szkłem o kieliszek Andżeli, wylałam zawartość na jakieś obce ciało. Przejechałam wzrokiem po materiale, aż spotkałam piękne, czekoladowe oczy patrzące prosto na mnie.
-Prze-przepraszam.- zająknęłam się. Na policzki wpełzły rumieńce, a przez twarz przebiegł nieśmiały uśmiech.
-Nie no spoko, nic się nie dzieje. Wpieprzyłem się do kolejki, bo mi się śpieszy, sory.- prosi o butelkę wody, kiedy nagle podbiegło do niego pełno kobiet, proszących o podpisy. Uniosłam zaskoczona brew i obserwowałam całą tą sytuację. 
-Jestem Justin.- wyjaśnił, składając autograf na koszulce jednej z dziewczyn. Zerknął na mnie, a na twarzy zawitał piękny, śnieżnobiały uśmiech. Jego dłonie pokryte były tatuażami, a włosy postawione na żelu. 
-Przepraszam, że cię oblałam.- zawołałam, kiedy sylwetka mężczyzny zaczęła znikać w tłumie. 
-Zapłacisz w naturze.- pomachał i już go nie było, zostawiając mnie całkowicie zszokowaną. Cóż, witamy w Nowym Jorku. 
Impreza się rozkręciła. Zaczęłam tańczyć już z piątym mężczyzną, kiedy DJ zaczął się z nami żegnać.
-Dobrej nocy, drogie panie! Panowie, nie zapominajcie o swojej powinności!- zawołał i zszedł ze sceny. Na jego miejsce wbiegło kilku gości i przemieniło scenerię. Na środku zostało krzesło, mikrofon i czerwona kurtyna jak w teatrze. Nagle wszyscy się wyciszyli, a na scenę wbiegł ten chłopak, którego oblałam - Justin. Kobiety zaczęły piszczeć, a on obdarowywał je flirciarskim spojrzeniem. Usiadł na krześle, chwycił gitarę, która stała obok i zaczynął.
-Cześć... Em, znowu ja, znowu zatruję wam ten piękny wieczór, ale płacą mi, żebym grał i robił z siebie głupka, także...- zaśmiał się i stuknął już w instrument. -Pierwszy utwór zadedykuję dziewczynie, która oblała mnie przy barze. Nie wiem, jak masz na imię, ale..
-KLAUDIA!- wykrzyczała na cały głos Andżela, a ja zamarła,. Odwróciłam się w jej stronę i spojrzałam z niedowierzaniem. 
-Cicho!- wysyczałam i próbowałam ukryć się przed przenikliwym spojrzeniem Justina, który przeczesywał rejon, z którego dochodził głos. 
-Okej, gdziekolwiek teraz się ukrywa Claudia i tak po koncercie winna jesteś mi drinka.- zachichotał i zaczął powoli grać. -To piosenka dla ciebie. 
W głośnikach idealnie słychać było instrument, na którym gra. On ma zamiar śpiewać? Dotarlam do baru i siadłam na ostatnim wolnym krześle. Spojrzałam na niego i słuchałam dokładnie słów utworu, którego wykonuje. Śpiewał o nowo poznanej dziewczynie, o imprezie i o tym, że świetnie się z nią bawi.
Potem chłopak wykonał jeszcze parę piosenek, rozbawiając tym publiczność. Nie zabrakło również jego głupich komentarzy. Słuchając czczego gadania, uznałam, że fajny z niego facet. A do tego niesamowicie przystojny. 
Koncert się zakończył, a teraz na scenie zawitał kolejny DJ. Impreza znowu się rozkręciła, a panowie krążyli od ściany do ściany w poszukiwaniu wolnych kobiet.
-Wracamy?- spytała blondynka, związując długie włosy.
-Co? Już?- spytałam zniesmaczona tą informacją. Alex wzruszyła przepraszająco ramionami i wiedziałam, że czas na nas. Dopiłam więc ostatniego drinka i zabrałam kurtkę. Kierując się do wyjścia w towarzystwie przyjaciółek ktoś nagle chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
-A pani się gdzieś wybiera? Wydaje mi się, że to ty wylałaś na mnie drinka...- rzucił mężczyzna i uśmiechnął się jednoznacznie. Boże, jego uśmiech mnie zabija. Jestem jak Ikar krążący koło Słońca, zdecydowanie za blisko...
-Em...- nie wiedziałam, co powiedzieć. Brakowało mi słów i z paniką w oczach odwróciłam się do dziewczyn, które miałam nadzieję, pomogą mi wyjść z sytuacji. Te natomiast pomachały mi na pożegnanie. Mięśnie się zacisnęły. Ja zginę! Sama w Nowym Jorku, w tej chwili porzucona na pastwę losu. Nie znoszę ich za to!!!
-Więc, jak będzie?- ponowił czekoladowooki facet, a ja z przegraną posturą zaczęlam iść za nim. I kiedy doszliśmy do baru, kelner uśmiechnął się pod nosem, bo wiedział, że miałam wychodzić.
-Jeden!- pokazałam palcem i spojrzałam na pracę barmana. Zwinnie zmieniał butelki i tworzył kolorowego drinka. Wlał go do kieliszka i podał. Znad szkła unosił się dym, a sam alkohol nabrał niebieskiego koloru.
-Do dna!- przekrzyczał dudniącą muzykę. Przystawiłam więc kieliszek do ust i odchyliłam głowę, a alkohol wlał się prosto do gardła. Przełknęłam go szybko i czułam, jak zaczyna mnie palić. 
-Zatańczymy?- wystawił do mnie rękę, a ja uniosłam brew.
-Miał być tylko drink, a po drugie kobiety tam się biją już o ciebie. Może idź zatańcz z którąś z nich?- zasugerowałam, wskazując grupę pań stojących w oddali i przyglądających się piosenkarzowi. 
-Chyba podziękuję, wolę z panią.- uśmiechnął się szarmancko, a ja kiwając bezradnie głową poszłam z nim na środek parkietu. Zaczęliśmy tańczyć do "I'm an Albatraoz" AronChupa i podśpiewywać. Po skończonej piosence poczułam, że alkohol już dawał o sobie znaki. .
-Muszę iść.- krzyknęłam mu do ucha i odsunęłam się na bok, aby ubrać kurtkę.
-Poznam chociaż twoje imię?- przejechał po mnie palącym spojrzeniem.
-Przecież ci krzyczeli. Nie słyszałeś?
-Klaudia?- zapytał, a ja przytaknęłam. -Więc do zobaczenia, Klaudia.- pomachał mi na pożegnanie, a ja wyszłam z lokalu. Złapałam pierwszą taksówkę, która jechała w stronę Brooklynu i siedząc w samochodzie myślałam o czekoladowych oczach i piosence śpiewanej dla mnie.
___
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
No i oto pierwszy rozdział. Co sądzicie o akcji i bohaterach? Pierwszy raz nie wiem, co pisać w ogłoszeniach. Po prostu chciałabym, aby było tu wiele czytelników i komentarzy. Liczę na to, że spełnicie moje oczekiwania. :) Po lewej stronie na samej górze widnieje MENU. Znajdziecie tam różne odnośniki, jak np. Wattpad - aplikacja na android, gdzie bez użycia internetu możecie czytać Dangerous, czy inne moje opowiadania. Jest też zwiastun. Zobaczcie, jeśli macie taką ochotę. Zapoznajcie się z bohaterami i resztą zakładek. W sumie to tyle z mojej strony. Czekam na Wasze komentarze. Buziaki! 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

7 komentarzy:

  1. świetne sie zaczyna
    czekam na rozwój akcji
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy dobór bohaterów
    ogólnie opowiadanie ma potencjał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę dobry początek może nie dzieje się w nim wiele i czuje niedosyt.
    Oczekuje z niecierpliwością na ciąg dalszy historii ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo, podoba mi sie ;)) zapowiada się ciekawie! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się zapowiada i fajnie, że ten rozdział jest taki długi, bo nie kończy się go czytać po minucie :D Zastanawiam się jak dalej potoczysz akcję, bo bardzo mnie to intryguje :)
    Tylko mam dwie uwagi - pierwsza to taka, że raz piszesz w czasie przeszłym, a raz w teraźniejszym. Nie rób tego, bo to miesza czytelnikowi w głowie. A druga to taka, że różnie piszesz imiona, np. Klaudia i Claudia, Angelika i Andżelika, itd. :)
    No nic, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Zapraszam też do siebie na nowe fanfiction z Justinem! Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
    http://my-own-medieval-girl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne ff , czytam dalej:)

    OdpowiedzUsuń