czwartek, 2 lipca 2015

Chapter 17.


"Przyjaźń często kończy się miłością, ale miłość przyjaźnią nigdy."
 *kliknij na gif by czytać przy muzyce* 
~***~
Kiedy lekarze wyszli z jej sali, od razu poszedłem za jednym z nich. Musiałem wiedzieć, co jest Claudii. Znaleźliśmy się przed gabinetem lekarskim, więc poczekałem, aż lekarz wejdzie, a dopiero za nim skierowałem się ja. Usiadłem na wolnym miejscu i starając się rozluźnić, obserwowałem starszego pana.
-Więc Claudia jest odwodniona, wychudzona, ma bardzo niski poziom cukru w organizmie, jej ciało to prawie sama skóra. Nigdzie nie znajdziemy tkanki tłuszczowej. To tylko zanikające mięśnie.- powiedział lekarz i wskazał mi wyniki badań. Palcem najechał na OB, poziom cukru i procenty masy tkanki tłuszczowej oraz mięśni. -Musimy powiadomić jej bliskich.- dodał, a ja spojrzałem prosto w jego wielkie, inteligentne oczy.
-Po co?
-Ponieważ cierpi na zaburzenia psychiczne. Musi być pod stałą opieką. Powinna trafić do jakiegoś psychiatry, a w ostateczności do psychiatryka.- wzruszył ramionami, a ja westchnąłem ciężko.
-Więc po co jej rodzice? Możemy się nią zająć.
-Właśnie widzę jaki jest efekt waszej opieki nad nią.- jak na doktorka, to miał on bardzo niewyparzony język. -Przepraszam. Nie powinienem.- odchrząknąłem, by nie skomentować jego uwagi i wstałem. -Zadzwonię do jej rodziców.- dodał jeszcze, a ja zignorowałem to. Wiedziałem, że kiedy Claudia się o tym dowie, nie będzie zadowolona. Opuściłem gabinet i ruszyłem w stronę sali, w której leżała. Zacząłem głęboko rozmyślać nad tym, co powiedział lekarz. Dlaczego doprowadziła się do takiego stanu?
-Możesz do niej wejść. Chciała cię zobaczyć jako pierwszego.- powiedział Ian, kiedy mnie zobaczył. Skinąłem głową i pospiesznie otworzyłem drzwi. Zastałem ją leżącą w łóżku, otuloną pościelą, z zamkniętymi oczami i lekko unoszącą się klatką piersiową.
-Justin?- spytała cichutko, a ja pospiesznie podszedłem do jej łóżka. Ująłem lodowatą dłoń i przystawiłem do twarzy, chcąc ją ogrzać. Obdarowała mnie w podzięce czułym spojrzeniem, a na twarzy zawitał lekki uśmiech. -Wszystko okej? Wyglądasz na zmartwionego.
-Dlaczego to robisz? Głodujesz się, tniesz, odpychasz od siebie każdego. Nie chcesz naszej pomocy.- zacząłem wymieniać, na co ona tylko ścisnęła mocniej moją dłoń. -Cholera no, martwimy się. Lekarze dzwonią do twoich rodziców.
-Co?! Nie, oni nie mogą.- zaczęła skrzywiać się z bólu, a po policzkach od razu spłynęły jej łzy. -Błagam. Zadzwoń do nich i powiedz, żeby uciekali. Niech wyjadą i nikomu nic nie mówią.- jej głos łamał się przy każdym wyrazie, a ręce trzęsły ze strachu.
-Znalazł ich?- spytałem ostatkami tchu, a ona tylko pokiwała głową. -Zadzwonię. Powiem lekarzom, żeby nie dzwonili.- pocałowałem jej kostki i ścisnąłem mocniej dłoń. -Dlaczego to zrobiłaś?
-On zadzwonił...Powiedział, że gra się rozpoczęła, że będzie ich zabijał, a części ciał wysyłał mi pocztą.- to brzmiało absurdalnie, ale ten idiota był zdolny do wszystkiego. Usiadłem na skraju łóżka i przysunąłem ją do siebie, aby się uspokoiła. -Ja nie daje rady Justin. Mam tego dość. Jedyne, o czym marzę, to śmierć. Mam dość tego wszystkiego.- szatynka zamiast się uspokoić zaczęła płakać jeszcze bardziej. Usłyszałem, jak ktoś wchodzi do środka, więc podniosłem wzrok w stronę drzwi. Tam zastałem Iana i Mario. Powiedzieli, że dziewczyny razem wróciły do domu, a oni mają je poinformować o stanie przyjaciółki. Jak widać było na załączonym obrazku, nie za dobrze sobie radziła. Wyszli bez słowa, a ja nadal próbowałem ją uspokoić. Na marne. Miałem ochotę zabić tego gnoja za wszystko, co robi tej biednej dziewczynie. Gówno mnie obchodziły pozostałe, bo żadna jakoś nie zwracała na siebie uwagi. Claudia była inna. Pełna energii, optymizmu i determinacji. Ta ostatnia doprowadziła ją własnie tutaj. Tak bardzo chciała dostać tą pracę, że teraz płaci za to swoim zdrowiem. Pierdolony kutas, zabiję go.
Pielęgniarki nie raz już na mnie wrzeszczały, bo nie powinienem leżeć na łóżku pacjenta, tyle że Claudia przytulała się tak mocno, że nie byłem w stanie się wyplątać z jej uścisku. A kiedy tylko oderwałem od siebie rękę, ona zaczynała płakać. Mimo, że spała, jej policzki były mokre od łez.
-Pan znowu tu?- spytała blond pielęgniareczka w stroju niczym z filmu dla dorosłych. Wysoka, szczupła, ładna i zaokrąglona w odpowiednich miejscach.
-Wiem, że chciałaby pani być na jej miejscu.- mruknąłem, posyłając jej wyzywające spojrzenie. Otrząsnąłem się jednak, kiedy przypomniałem sobie o tym, że zaczynam karierę i powinienem uważać na wszystko, co robię i mówię.
-Tak, chłopcze. Z pewnością. Złaź i wyjdź. Muszę ją zbadać.- machnęła na mnie ręką i delikatnie obudziła Claudię. Mruknęła coś pod nosem i otworzyła małe, czekoladowe oczy. Poprawiła się, a ja swobodnie wyplątałem się z uścisku. Wyszedłem na zewnątrz, zająłem wolne miejsce i momentalnie napłynęły do mnie wszystkie złe emocje, które były wyciszone. Wściekłość opanowała moje ciało i jedyne o czym byłem w stanie myśleć, to o sposobie, którym zabiję Paul'a.
-Ej, stary.. Może chcesz wyskoczyć się wykąpać i przebrać?
-Sugerujesz coś?- uniosłem zdziwiony brew i spojrzałem na Casas'a. Ten tylko pokiwał głową i wzruszył ramionami.
-Mogę chwilę zostać z Claudią, a ty widać jesteś padnięty.
-Ale za to mam w chuj siły, aby kogoś zabić, więc uważaj.-zerwałem się na proste nogi, kiedy tylko sexpielęgniarka wyszła z sali. Wróciłem do przyjaciółki i usiadłem na krześle.
-Śpiąca?- spytałem, na co ona tylko pokiwała głową. Oparła ją o poduszkę i się w nią wtuliła.
-Justin?- uniosłem brwi i spojrzałem na nią. -Nic...- zaśmiałem się cicho, a ona do mnie dołączyła. Jest taka słodka...

~***~

Trzy dni później wypuścili ją ze szpitala. Następnego dnia miała być premiera płyty. Scooter szalał i wymyślał coraz to nowsze pomysły na jej promocje. Nie wydziwiałem, w końcu... Wiele osób mnie już kojarzyło. Ostrzegł mnie tylko, że teraz będzie to spirala, w której okaże się, czy będę na szczycie, czy na dnie. Musiałem dawać z siebie dwieście procent. Siedząc w szpitalu razem z Claudią szkoliłem głos. Prosiła mnie, abym jej śpiewał, więc to był dobry moment, by uczyć się tekstów na pamięć i brzdąkać na gitarze. W wolnych chwilach latałem od jednej stacji do drugiej, by udzielać jakiś wywiadów. Na każdym z nich padało pytanie o szatynkę. Kim ona dla mnie jest i czy coś dla mnie znaczy. Czasem było to tak denerwujące, że miałem ochotę powiedzieć, że to moja siostra, ale musiałem to traktować poważnie. Ludzka ciekawość nie zna granic.
-Jesteś pewna, że wracasz do siebie? U mnie miałbym cię na oku cały czas.- spytałem, odrzucając kosmyk włosów z jej twarzy. Ona tylko pokiwała zmieszana głową i opuściła mój samochód. Wysiadłem zaraz za nią i złapałem torbę z rzeczami, jakie miała. Skierowaliśmy się do wejścia, a ja widząc, jak się męczy wchodząc po schodach, miałem ochotę ją ochrzanić. Dziewczyno, co ty z sobą zrobiłaś? Kiedy się poznaliśmy ty po nich biegałaś, a teraz? Ciężko ci się po nich wchodzi.

CLAUDIA'S POV
Jedyne, o czym myślałam, to o przestrzeni. Czułam coś, czego czuć w życiu nie powinnam. Jak mogłam zakochać się w przyjacielu? Cholera... To było silniejsze ode mnie. Pieprzone uczucie powodowało, że miałam nadzieję. Jutro będzie lepiej. Tak właśnie się przy nim czułam. Zdawałam sobie sprawę jednak z tego, że to Justin. On zaraz stanie się sławny na skalę światową i wszyscy będą o nim mówić. A ja? Zostanę tu sama z wszystkimi problemami i nikt nie zaśpiewa mi piosenki o tym, że mimo wszystko będzie dobrze. To tak oklepane, ale z jego ust, przy pięknej melodii to było jak najpiękniejszy utwór świata.
-Dziękuję Justin.- uśmiechnęłam się, chcąc odebrać od niego swoje rzeczy. Otworzyłam drzwi do mieszkania i weszłam, a następnie odwróciłam się do niego, aż wpadłam mu w ramiona.
-Szczerze? Jesteś lżejsza od tej torby.- zaśmiał się, stawiając mnie na nogi. Z zaczerwienionymi policzkami wpuściłam go do środka, a on odstawił torby do mojego pokoju. Pozwolić mu odejść, czy nie?
-Cóż, będę się zbierać. Za pół godziny mam sesje zdjęciową.- przeczesał włosy i uśmiechnął się skromnie, na co ja też wykrzywiłam się w uśmiechu.
-To leć, gwiazdo. Podbijaj świat.- puściłam oczko, a on podszedł i mnie przytulił.
-Trzymaj się, moja gwiazdko. Będę później.- cmoknął mnie w czubek głowy i wyszedł, a ja zostałam sama w mieszkaniu. Gwiazdko... przestań,przestań,przestań!
Weszłam do swojego pokoju i od razu położyłam się na łóżku. Wchodzenie po schodach mnie wykończyło...
-Musimy cię umówić do psychiatry.- Justin usiadł obok i spojrzał troskliwie w moją stronę. -Tak nie może być.
-Justin nie przesadzaj. Nic mi nie jest.- wywróciłam oczami, a on zmrużył powieki.
-Czy ty wywróciłaś na mnie oczami?- mruknął.
-To się robi nudne, przestań.- westchnęłam, kiedy nagle poczułam, ja zaczyna mnie gilgotać. Wyginałam się we wszystkie strony, a sprytne palce szatyna wierciły dziury w żebrach.
-PRZESTAŃ, PROSZĘ!- piszczałam, chwytając go za ręce i próbując go zrzucić z siebie. To było nie możliwe. Byłam za słaba na niego.
-Nie puszczę. Nigdy.- wydyszał i łapiąc moje nadgarstki pociągnął je nad głowę i spojrzał na mnie. -Wyglądasz dość apetycznie.- wzruszył ramionami. -Jak zgrubniesz będzie jeszcze lepiej.
___
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
No i mamy to! WAKACJE! Spodziewaliście się, że rozdziały będą częściej? To Was rozczaruję. Mnie w wakacje praktycznie ciągle nie ma w domu. A to wychodzę, wyjeżdżam, ktoś przychodzi, itd. Rozumiecie? Po prostu nie mam nawet czasami wieczorami siły siąść i napisać ten rozdział, mimo, że wena jest. Musicie to zrozumieć, ale chyba jesteście na tyle wyrozumiali, że to nie będzie trudne. Zresztą, sami pewnie też nie macie dużo czasu, także... :) Wesołych, udanych i bezpiecznych wakacji miśki! Tymczasem zapraszam Was na pozostałe blogi i na Wattpad! Buziole! A no i jeszcze coś! POJAWIŁ SIE NOWY ZWIASTUN DO DANGEROUS!!! ♥

MÓJ WATTPAD

CZYTASZ=KOMENTUJESZ



7 komentarzy:

  1. Dziewczyno co za talent ;3 to opowiadanie jest geeeenialne!!! <3 czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny, weny, weny <3 <3 <3 ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boziu *0*
    To jest takie..... nwm, CUDOWNE?
    TAK.
    czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, zresztą jak zawsze. Mam nadzieję , że z rodziną Claudii będzie wszystko dobrze, a ona znowu nie zrobi czegoś glupiego. Życzyć weny chyba nie muszę. Do następnego :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;)
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny rozdzial....ciekawa jestem co ten Paul wymysli...czekam na NN :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej... jaki świetny rozdział! ! <3 Taki piękny *.* Czekam na następny i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super super super i jeszcze raz super. Kocham Cię po prostu.... :*

    OdpowiedzUsuń